top of page

​WIKTOR DYNDO

Andrzej Pałys
A LATO BYŁO PIĘKNE TEGO ROKU...11 WRZEŚNIA 2001​

2011

 

W swojej sztuce Wiktor Dyndo pozornie pokazuje nam Wschód, jaki znamy… zamachy bombowe, permanentna wojna z terroryzmem, wszechobecny motyw arafatki, ornamentyka muzułmańska. Jego prace nasuwają skojarzenia z orientalizmem, nurtem w kulturze europejskiej, który rozwijał się wraz z epoką nowoczesną, a swoje apogeum przeżywał w końcu XIX wieku. Skojarzenie to jest słuszne, acz mylnym byłoby określenie Dyndo jako kontynuatora orientalizmu.


Zestawiając prace dziewiętnastowiecznych orientalistów z płótnami Dyndo od razu dostrzegamy ich przeciwstawną wymowę. O ile Wschód w dawnym malarstwie przeważnie jawi się jako starożytna Arabia Felix, o tyle w dzisiejszych obrazach Dyndo widzimy przede wszystkim obraz zagrożenia i obcości. Można by stwierdzić, że po 11 Września świat uległ przemianie i dziś mamy do czynienia z osławioną wojną cywilizacji, którą Dyndo jako malarz Wschodu przedstawia. Byłby to jednak trop mylny.


Zasadnicza różnica między dawnymi orientalistami a sztuką Wiktora Dyndo tkwi w samej istocie obrazu. Orientaliści udawali się na Wschód, odtwarzali fascynujące ich, egzotyczne fragmenty tamtejszego świata, poddawali je estetyzacji i tworzyli z nich spójną wyidealizowaną narrację o odległej krainie szczęśliwości. Ich dzieła tworzyły obraz Wschodu w odbiorze Europejczyków, taki obraz jaki odpowiadał marzeniom i tęsknotom europejskich mieszczan. Z kolei punktem wyjścia dla Dyndo, są obrazy Wschodu jakie znamy z elektronicznych mediów, obrazy jakie obecne są w masowej wyobraźni. O ile orientaliści tworzyli fragmentaryczny obraz Wschodu, o tyle Dyndo odsłania fragmentaryzm i fałszywość tego obrazu, co uwydatnione jest przez minimalne używanie środków formalnych. A zatem w większym stopniu niż Wschód obrazy te przedstawiają nasze spojrzenie na Orient, które  wciąż oparte jest na powierzchownych sądach i emocjach.

 

Sztuka Wiktora Dyndo odsłania pewną istotną dla kultury zachodniej właściwość. Mianowicie obrazowanie Wschodu, bardziej aniżeli poznaniu go, służy nam do wyrażania masowych emocji, dawniej były to marzenia, dziś są to lęki. 

 

MALUJĘ LĘKI WSPÓŁCZESNOŚCI
z Wiktorem Dyndo rozmawia Monika Kuc

RZECZPOSPOLITA, 2011



Rz: Tytuł Pana nowej wystawy w Bochenska Gallery i obraz z wieżami World Trade Center, pokrytymi wzorami z chusty arafatki, nawiązują do tragedii sprzed 10 lat. Czy wszystkie prace na tym pokazie to hommage dla ofiar terrorystycznego zamachu w Nowym Jorku?


11 września 2001 roku był datą graniczną dla nowego Millenium. Traumą i symbolem nowych czasów - tak samo dla mnie osobiście, jaki w sensie globalnym.
Ale obraz z wieżami to tylko punkt wyjścia dla serii prac, które nie komentują bezpośrednio tragedii. Mówią raczej o tym, co nastąpiło potem. O stanie naszej dzisiejszej świadomości, zdominowanej przez różnorodne lęki. Nie tylko wobec terroryzmu, ale także innych społeczno-politycznych zagrożeń. Nasz strach ma wiele twarzy, np. przed rosnącą potęgą Chin. Boimy się, że Chińczycy wkrótce zdominują świat...



Jest pan zwolennikiem teorii nieuchronnego konfliktu cywilizacji, jak u Huntingtona?
Nie, skąd. Zamachy i akty terroryzmu stosunkowo rzadko są skutkiem konfliktów między Wschodem i Zachodem. Znacznie częściej dochodzi do nich wewnątrz różnych państw. Niewinni ludzie giną głównie w Iraku i Afganistanie...



W pewnym sensie uprawia pan sztukę zaangażowaną.

Od małego interesuję się współczesnym światem. Oglądam telewizję, czytam gazety i jest to moja inspiracja do malarstwa.



Na jednym z Pana obrazów pojawia się znak arabskiej telewizji Al-Jazeera. To ostrzeżenie przed jej manipulacjami i znak, że świat poznajemy zniekształcony przez media?
Nie jest to tak jednoznaczne. Mimo że w tej telewizji Bin Laden emitował swoje oświadczenia. Równocześnie Al-Jazeera arabskojęzyczna, jak również wersja English, występuje przeciw wszystkim możliwym reżimom w państwach afrykańskich i arabskich. I dostarcza bardzo szczegółowych informacji o aktualnych wydarzeniach na przykład w Afryce, o których niewiele można się dowiedzieć z BBC czy CNN. Nie ocenia ich przy tym tylko z europejskiej czy amerykańskiej perspektywy. Warto ją pooglądać, pamiętając, że to obecnie okno na świat dla milionów widzów.



Jednak pan sam nie ogranicza się do poznawania innych kultur poprzez media. Niejednokrotnie podróżował Pan na Bliski Wschód.
Byłem na stypendium na wydziale malarstwa w Kairze. Jako pierwszemu Europejczykowi udało mi się je zdobyć i dziś mam tam wielu przyjaciół. Jeździłem też m.in. do Iranu. Na ten region świata jestem otwarty od dzieciństwa, bo moja mama jest iranistą-afganologiem.
Miałem nawet w Iranie wystawę - pokazywałem cykl gwaszy inspirowanych architekturą muzułmańską, które powstały w Egipcie. Na pół abstrakcyjne, sprowadzone tylko do trzech kolorów - biało-czarne-czerwone. Irańczycy są bardzo zainteresowani sztuką współczesną, choć także czerpią z własnej symboliki, często trudno czytelnej dla Europejczyków.



W najbliższym czasie planuje Pan podróże w odwrotnym kierunku...
Teraz jadę do Madrytu. Będziemy tam z Dorotą Kozieradzką i Michałem Szuszkiewiczem malować wspólny obraz w witrynie sklepowej. Podobną akcję przeprowadziliśmy wcześniej w Warszawie. To projekt Agnieszki Sural realizowany w ramach polskiej prezydencji przez warszawską Galerię Witryna.
Potem będę miał indywidualną wystawę w Knoxville w Stanach.



Co tam Pan pokaże?

Obrazy - „Mapy konfliktów", które malowałem po dyplomie i najpierw wystawiałem w Bochenska Gallery. To z jednej strony mapy realnych politycznych konfliktów w Pakistanie, Jordanii, Kaszmirze, Indiach, Sri Lance, Bangladeszu. A z drugiej, jak zawsze, nie poprzestaję w nich na problemach społeczno-politycznych. Jestem przede wszystkim malarzem. I równie interesują mnie kwestie estetyczne. Poruszam się na granicy abstrakcji, starając się wyrazić realne problemy w napięciach linii, koloru i światła

no title, 2011, oil on canvas, 51 x 44 cm

ISLAM VS TERRORISM, 2009, oil on canvas, 160 x 120 cm

HURGHADA, 2011, oil on canvas, 140 x 170 cm

PHOBIA, 2010, oil/canvas, 140 x 140 cm

Zdjęcia z wystawy, "A LATO BYŁO PIĘKNE TEGO ROKU...11 WRZEŚNIA 2001", Bochenska Gallery, wrzesień, 2011

okładka ksiażki Judith Butler "Ramy wojny", Instytut wydawniczy KSIĄŻKA I PRASA

bottom of page